wtorek, 14 czerwca 2022

Rozdziały o polityce, których miało nie być - czyli o rzeczniczkach prasowych, cz. 3. (Rosja)

 Wyjście ze strefy komfortu, nie zawsze oznacza nadstawianie głowy do ścięcia... ale czasem tak też można🙄W każdym razie, ostatnia część... 

***** 


~Nie mogę powiedzieć, że bardzo bałam się, że [po śpiączce] on zacznie inaczej się zachowywać. Ale, miło było zobaczyć, że żadnej różnicy między "Aleksiejem przed' i "Aleksiejem po" nie ma. Zupełnie żadnej. Sam Aleksiej uważa, że stał się lepszy. Możliwe! Ale ja nie zauważyłam takiej subtelności (śmiech). We wszystkim innym to absolutnie dawny Aleksiej." ~ Kira Jarmysz w wywiadzie z 19 listopada 2020 roku. 


Pani Kira przeszła podobną drogę, ja wielu ludzi, którzy dziś święcą triumfy na ważnych stanowiskach - od kompletnego braku zainteresowania tymi sferami po sytuację, w której jej życie jest zagrożone za udział w nich. Odważna i trzymająca nerwy na wodzy, nigdy nie dała się zastraszyć, co doprowadziło ją do wymuszonej emigracji, jednak nie zatrzymało w drodze do wolności. Jako młoda dziewczyna, po początkowym braku zainteresowania i wielu rozmowach, na tematy społeczne, początkowa niechęć do swego przyszłego pracodawcy, zmieniła się w ofiarność i oddanie i chęć, by pozostać w jego cieniu, robić swoje i po prostu pisać książki... 

Pani Kira urodziła się 11 października 1989 roku w Rostowie nad Donem, gdzie spędziła dzieciństwo, by następnie po wygranej w teleturnieju ''Mądrale i mądralki", otrzymać możliwość pojęcia studiów w prestiżowej uczelni w Moskwie. Po ukończeniu studiów, podjęła pracę w muzeum Puszkina, by po paru latach zostać rzeczniczką kompanii zajmującej się awiacją "Utair". Wspomina yen okres bardzo pozytywnie - w tamtym czasie jej rolą było oprowadzanie dziennikarzy po terenie kompanii - miała nawet możliwość latać razem z nimi śmigłowcem. 


Jej doświadczenie początek ma w roku 2013 - rok, w którym jej przyszłego szefa oskarżono o przestępstwo gospodarcze, którego faktycznie nie popełnił - choć ona wówczas uważała, że jeśli ktoś o tym mówi - nie można tego wykluczyć. Potem jednak uświadomiła sobie, że tak ogromne pieniądze nie mogłyby po prostu zniknąć a oskarżony absolutnie się przez ten czas nie wzbogacił. W taki oto sposób, razem z setkami innych ludzi, wyszła na demonstrację a po jego uwolnieniu poczuła odpowiedzialność za ten fakt i postanowiła pomóc. 

To w tamtym momencie odkryła ogłoszenie, że szuka on rzecznika prasowego i zdecydowała się spróbować nim zostać. W rzeczywistości, nie miała pojęcia, ile osób zgłosiło się na tę funkcję, ponieważ kandydaci byli przyjmowani pojedynczo. Była jednak pewna, iż nie zostanie przyjęta, ponieważ wymaganiem był tzw. ''czerwony dyplom'', które sama nie miała. Z trudem też napisała esej, który posłużyć miał, jak rekomendacja. Okazało się jednak, że pracę dostała. 

Jednak, już pierwszy dzień był dla niej prawdziwym wyzwaniem - po pierwsze, wciąż nie widziała swojego szefa, który w momencie castingu przebywał w areszcie domowym, po drugie - jej pierwszym zadaniem był udział w jego sprawie sądowej a jedynym, co wiedziała na ten temat było to, że powinna zabrać swój dowód osobisty. Spotkało się to z oburzeniem jej szefa, który bardzo brutalnie zapytał "A ty co, nigdy jeszcze w sądzie nie byłaś?!". 


Wszystko jednak skończyło się dobrze a dzisiaj, pani Kira mówi do swojego szefa po imieniu. A jej wybór na tę funkcję skomentował on: "Zależało nam, żeby nasz rzecznik miał dziwne nazwisko." Ponieważ to ona kontaktowała się z mediami, ich złość do jego osoby nie miała możliwości się wylać, ponieważ, jak sama twierdzi, nie są oni jej osobistymi wrogami i, jeżeli między ludźmi nie ma prywatnego konfliktu, ich konwersacja nie jest niczym złym. Wspomina jednak, że liczba rosyjskich dziennikarzy, jacy kontaktują się z nią, regularnie się zmniejsza. Zachodni dziennikarze z kolei, do dziś pozostają w tej samej liczbie. 

Obecnie, jednak zajmuje się niemal wyłącznie nagrywaniem materiałów wideo z wynikami śledztw i prawdziwymi informacjami o obecnej sytuacji, nakierowanymi na rodzimych odbiorców. Cenzuruje też ostry język we wpisach swego szefa, który, jak sama mówi, jest bardzo bezpośredni i czasem używa nieco zbyt ''wyszukanych'' określeń swoich przeciwników, sama jednak nie może zabronić mu takiego zachowania, ponieważ, jak twierdzi, jest to część jego osobowości.


Pani Kira jest autorką dwóch książek, powieści opartych na własnych doświadczeniach. Pierwsza z nich opisuje przygodę dziewczyny o imieniu Ania, która trafia do aresztu śledczego po udziale w demonstracji - akcja powieści skupia się na jej przeżyciach właśnie w tym miejscu. Druga, wydana w tym roku, opisuje doświadczenie harrasmentu z perspektywy bohaterki o imieniu Inga, która przez pewne nierozważne zachowanie naraża się na prześladowania. Jej pierwszym czytelnikiem i krytykiem jest nie kto inny jak właśnie jej szef. 


Pani Kira jest odpowiedzialna i odważna i nigdy się nie poddała. W pewnym momencie, stała się przyjaciółką swojego szefa i bojowniczką o prawdę, docierającą do jej rodaków, niż zwykłą rzeczniczką. Nie ma ambicji politycznych - ma za to pisarskie. I to zamierza robić bez względu na to, czy wolność przyjdzie szybko, czy też będzie musiał minąć czas. Jej czyny świadczą już o niej samej, nie tylko o tym, za kogo miała świadczyć. 

***** 

Do zobaczenia wkrótce! 
D.C.

Rozdziały o polityce, których miało nie być - czyli o rzeczniczkach prasowych, cz. 2. (Białoruś)

 Cóż... nie każdy ma szczęście a to tylko początek postów o takim charakterze. Jednak coś musi życiem wstrząsnąć w posadach, żeby człowiek nie uniknął wyrażania postawy. Zatem, przedstawiam drugą część. Czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu.  

***** 

~Wyszła z budynku CKW, widziałam to w reportażach medialnych i ona powiedziała, coś typu: ''a gdzie wy wszyscy jesteście, ludzie? Potrzebuję pomocy, gdzie wy wszyscy? Nas tyle stało w kolejce na Kamarowce a teraz nikogo nie ma..'' I ja to usłyszałam, jak takie... wezwanie. Jak wezwanie do drużyny. To znaczy, ja realnie widziałam, że, w rzeczy samej drużyny nie ma, drużyna była rozbita, lidera aresztowali i potem część kluczowych graczy, głównie blogerów zostali zamknięci, 14 czerwca. I to stało się dla mnie sygnałem, że trzeba pomóc.~ Anna Krasulina w wywiadzie z 29 września 2021 roku. 


Pani Anna - której odwaga jest godna podziwu, podobnie jak inteligencja i doświadczenie, wzbiła się na wyżyny w sytuacji, którą my sami przeżywaliśmy gdzieś w latach 70. Spokojna i rzeczowa, nie ulegająca emocjom, ale też uprzejma i wyrozumiała wyzwanie losowi rzuciła już dawno temu. W 2010 roku w przeciągu dwóch godzin straciła pracę po wyrażeniu aprobaty dla działania przeciwników reżimu, choć nie była wówczas osobą zaangażowaną w takie rzeczy. Wkrótce też zastanowiła się nad swoją postawą i stała, po raz pierwszy w życiu osobą, odpowiadającą za czyjś wizerunek. A w 2020 roku wzięła stery w swoje ręce, dołączając do najpopularniejszej kandydatki na nowego przywódcę Białorusi, gdy społeczeństwo poszło walczyć. 

Pani Anna urodziła się 10 września, nieznanego roku, w miasteczku Miass na Uralu, gdzie jej rodzice dostali polecenie zamieszkać po studiach. Jej dziadek, z racji przebywania w niemieckiej niewoli podczas wojny, zyskał tytuł wroga ludu i trafił do łagru a rodzina była zmuszona wyprowadzić się z rodzinnej miejscowości. Babcia pojechała więc na miejsce zesłania męża i tam wychował się jej ojciec. Pani Anna do Białorusi trafiła w 2003 roku, podążając za mężem. W tym kraju urodziły się jej dzieci - syn, który jest fizykiem i córka - studiująca filologię. 

Pani Anna nie mogła starać się o białoruskie obywatelstwo z racji tego, że niegdyś brała udział w wypadku, który uszkodził jej staw biodrowy i poddana została eksperymentalnej w latach 90 operacji jego protezowania w szpitalu w Moskwie. Zapowiedziano wówczas, że operacja będzie konieczna do powtórzenia za kilkanaście lat a wykonana może być tylko w tym samym szpitalu, gdyż w Białorusi nie pracowano nawet z tego typu protezami. Pozostało więc tak, jak było. 


Przyszedł rok 2020 i gwałtowne zmiany, gdy ludzie spróbowali przejąć niezmieniające się od trzech dekad państwo w swoje ręce. Pani Anna była wówczas działaczką polityczną, choć znała męża przyszłej głównej kandydatki na stanowisko prezydenta, jej partia miała wysunąć innego. Już wtedy musiała walczyć z hejtem wokół swojej osoby ze strony osób popierających innego kandydata, gdy ten jednak nie został dopuszczony do startu, ludzie dołączyli do ich obozu. Gdy jednak i ten niewiele dał radę zdziałać, pani Anna odpowiedziała na wezwanie i udała się na rozmowę ze swoją przyszłą szefową z celem, by ubiegać się o kandydaturę jej rzecznika prasowego. 

Doświadczenie miała, pełniąc już tę samą funkcję w 2010 roku, od razu wzięła więc sprawy w swoje ręce i zajęła kreowaniem obrazu liderki na zewnątrz państwa. Nie obyło się jednak bez problemów, jak zapewne każdy pamięta, ostatecznie pani Anna także musiała opuścić Białoruś. 


Okazało się, że w ferworze zemsty, dyktator zaczął odsyłać Rosjan do ich kraju a, ponieważ pani Anna, miała właśnie takie obywatelstwo, zagroziło jej to samo. Jednak najgorsze było to, że jej mąż i dzieci mają obywatelstwo białoruskie i deportacja oznaczałaby dla niej rozłączenie z rodziną. Sama, z powodu powikłań po wypadku od jakiegoś czasu postawała bez pracy i z grupą inwalidzką. A, jakby tego było mało, jej rodzice, zostali przez nią dawno sprowadzeni do Białorusi a mieszkający w Rosji brat miał tak bardzo odmienne poglądy od rodziny, że nie była w stanie utrzymywać z nim kontaktu, 

Ostatecznie deportacja się nie obyła a pani Annie udało się złożyć podanie o białoruskie obywatelstwo, wkrótce jednak i tak musiała wyjechać z ekipą do Wilna. Obecnie, bierze udział w wielu wywiadach i rozmowach w imieniu swojej szefowej, dbając o jej dobre imię i wręcz milcząc na swój własny temat. 


Pani Anna aktywnie uczestniczy w prowadzeniu kanału swej szefowej, odziedziczonego po mężu zamkniętym w więzieniu. Obecnie, przebywając w Litwie, zauważa, że większość mieszkających tu Białorusinów, to tak, jak ona emigranci polityczni, którzy zdecydowali się na Wilno z racji bliskości geograficznej swojej Ojczyzny. Wierzy, że walkę uda się wygrać i nie podaje się w swoich działaniach. Podkreśla, że bardzo niewielu przestępców wojennych uniknęło sprawiedliwości, przypominając polowanie na nazistów w Argentynie. Jest niezłomna tak, jak i jej szefowa. Opanowana i silna. 

***** 

Do zobaczenia wkrótce! 
D.C.

Rozdziały o polityce, których miało nie być - czyli o rzeczniczkach prasowych, cz. 1. (Ukraina)

 No dobra. Od dawna myślałam, co tu jeszcze napisać, ale nie wymyśliłam nic delikatniejszego. Zatem, zacznę ostro. Najostrzej, jak się da, robiąc coś, co chciałam zrobić, ale się bałam. Chociaż to nie było żadne ryzyko. Teraz się nie boję, choć ryzyko jest duże. Mam to gdzieś, i tak już nie żyję. 

No dobra. Może jeszcze maksymalną ostrość działania sobie daruję, ale... pomnicie, że ostatnio przedstawiłam sylwetki najbardziej interesujących artystów, z krajów, którymi obecnie się interesuję? Dobra, to teraz kolejne podejście do tematu. Ten blog z założenia miał tworzyć mosty między Słowianami a ponieważ pod pewnymi względami jesteśmy skrajnie różni i mogłyby one wywoływać konflikty, obiecałam sobie, że na blogu nigdy ale to NIGDY nie będzie polityki. Zresztą, miałam ją wtedy w głębokim poważaniu, bo uważałam, że rzeczywiście dzieli ludzi i to jedyna jej misja. Niestety, zanim zdążyłam ukończyć mój most, ktoś podłożył pod niego dynamit czy inne cholerstwo i mościk poleciał sobie do aniołków. Zatem, czuję się zwolniona z obietnicy, bo jej powodu już nie ma. Więc od teraz będą trochę inne posty. Mam nadzieję, że nowy pomysł nie spali na panewce. Postanowiłam, przedstawić tutaj sylwetki pewnych, niezwykle odważnych kobiet, które, zamiast patrzeć na bałagan, powiedziały ''dość'' - z różnym skutkiem, ale zawsze. Więc, zaczynamy. 

***** 

Rozdziały o polityce, których miało nie być - czyli o rzeczniczkach prasowych, cz. 1. (Ukraina)


~Pamiętam, że pojechaliśmy w kwietniu 2021 roku z CNN do Donbasu, wyszliśmy i zaczął się ostrzał, my byliśmy na pozycji 80 metrów od wroga. My wyszliśmy a prezydent zawrócił i powiedział ''ja muszę tam wrócić, pod ten ostrzał''. Tam oczywiście była ochrona i oni powiedzieli ''nie, tam strzelają''. A on powwiedział ''jeśli tam są nasi żołnierze, jakich ostrzeliwują, to ja, jako naczelny dowódca, muszę być tam i nie mogę uciekać, kiedy zaczyna się ostrzał".~ Julia Mendel o prezydencie Ukrainy w programie śniadaniowym z 8 czerwca 2022 roku. 



Pani Julia - odważna i nieugięta kobieta i przyjaciółka najważniejszego człowieka w demokratycznym i budującym lepsze jutro państwie, które trafiło do rąk młodzieży. Piękna i czarująca, co, jak zwykle dla biorącej stery w ręce kobiety, okazało się przekleństwem. Nie obyło się nawet bez oskarżenia o romans z prezydentem, absurdalnego i zdementowanego zresztą oskarżenia. Jej waleczność w obronie przywódcy kraju nie podobała się jego krytykom i wkrótce, zyskała czarną sławę, do końca jednak pozostała silna przy swoich racjach. 

Urodziła się 3 września 1986 roku w miasteczku Heniczesk, w południowo-wschodniej Ukrainie. Miasteczku rosyjskojęzycznym, ona sama jednak, dzięki zdecydowanym działaniom babci, rodziców i cioci została wychowana w języku ukraińskim. W jednym z wywiadów wspominała, że, pewnego dnia w szkole, nauczycielka zadała dzieciom pytanie - ''Dlaczego ludzie we Francji mówią po francusku, w Anglii po angielsku a my tutaj, w Ukrainie mówimy po rosyjsku?" Wówczas nie umiała na to pytanie odpowiedzieć. Dziś uważa, że dwujęzyczność to przewaga i Rosja nie ma monopolu na ten język. 

W czasach ZSRR jej rodzina była ofiarą prześladowań za pewne uczynki jej pradziadka, które zapewniły mu tytuł ''wroga ludu'' i uniemożliwiły jej babci studiowanie. Jej mama jednak uparła się, że skończy szkołę wyższą, co nie obyło się bez wizyty KGB w domu, nie miało ono już jednak takiej mocy, by uniemożliwić komuś naukę. Pani Julia z kolei ukończyła dziennikarstwo. 


Nastał rok 2019 a stery przeszły w ręce najmłodszego przywódcy w historii kraju. W eter poszła wieść, że nowy prezydent zorganizował konkurs, który miał wyłonić przyszłego rzecznika prasowego jego osoby. Pani Julia postanowiła spróbować, jednak bez większych nadziei, wszak, jak się okazało, w konkursie wystartowało aż 4000 ludzi. Jej zadaniem było nagranie reportażu na jakiś trudny i kontrowersyjny temat. Ponieważ nie liczyła na zwycięstwo, nie wierząc zresztą, że rzecznika prasowego można wyłonić w konkursie, szybko zapomniała o tym. I tym większym zaskoczeniem był dla nie telefon z wiadomością, że jest jedną z głównych kandydatek i ma zgłosić się na przesłuchanie. Było długie, ale casting wygrała. 

W wywiadzie wspomina stres, jaki wywołało u niej pierwsze spotkanie z zagranicznymi dziennikarzami. Ponieważ znała biegle angielski i studiowała na Zachodzie, nie to było problemem a fakt, że w tamtym momencie nie znała nawet wszystkich poglądów i stanowiska prezydenta do niektórych spraw. Do tej pory nie wie, jak udało się jej podołać wyzwaniu. 


Pani Julia w jednym z wywiadów wspominała, że, nie tylko ona, ale i inne kobiety na ważnych stanowiskach rządowych spotykają się ze stereotypami i nietolerancją, podając przykład pani rzecznik przywódcy USA - Jane Psaki, której także nie szczędzono hejtu. Finałem seksizmu, z jakim się spotkała w wielkiej polityce było oskarżenie o to, że spodziewa się dziecka ze swoim szefem - mające za zadanie zdyskredytować i ją i jego. Jak się później okazało, nie było ani romansu ani dziecka a wiadomość była zwyczajny fake newsem. Prezydent do dzisiaj pozostaje w szczęśliwym małżeństwie. Pani Julia wyszła także niedawno za mąż za mężczyznę w zbliżonym wieku i jest w swoim związku szczęśliwa. 

Bardzo rozsądnie mówi też o feminizmie i stereotypach związanych z najradykalniejszym jego odłamem, który identyfikuje się niestety z całym ruchem oraz o tym, że z problemami spotkała się wyłącznie w społeczeństwie a nie swoim własnym środowisku zawodowym. Jest jedną z głównych obrończyń prezydenta i jego stanowiska. 


Ciekawy jest też fakt, że pani Julia napisała w tajemnicy książkę, której tytułem jest najważniejszy z cytatów z przemówienia inauguracyjnego jej szefa (którego sens z całą mocą dotarł do Ukraińców niestety dopiero teraz) a która jest jej literacką biografią i wyrażeniem opinii i sympatii na temat społeczeństwa ukraińskiego i jego włodarzy. Książka odbiła się szerokim echem wśród opinii publicznej, ale jest też laurką na człowieka, który zmienił życie pani Julii a teraz może zmienić priorytety świata. 

Julia podkreśla, że zazwyczaj, postrzega się go, jako tylko aktora, zapominając, że z wykształcenia jest prawnikiem, specjalizującym się w prawie międzynarodowym a przez całe swoje życie był menedżerem wielkiego studia filmowego, sławnego i tworzącego nie tylko w Ukrainie, ale i innych krajach, oraz, że już po Majdanie zademonstrował swoje stanowisko, bardzo ostro, wycofując się z działalności w Rosji. 


Lubię ludzi z otwartą osobowością, którzy łatwo nawiązują przyjaźnie nawet tam, gdzie powinny panować chłodne relacje zawodowe. Wiem, że był czas, kiedy Ukraińcy pani Julii zanadto nie kochali, okazała się jednak teraz orędowniczką słusznej sprawy i jedną z tych osób, które widział w prezydencie jego prawdziwe oblicze. Jedną z tych osób, których nie zaskoczyła jego obecna postawa, bo ''on taki zawsze był, tylko ludzie nie chcieli tego widzieć'' - jak powiedziała pierwsza dama. O tym środowisku popełnię jeszcze parę postów, mam nadzieję dostatecznie ciekawych, żeby zmienić audytorię, lub też nakierować obecną na nieco inne tory. No nic, zobaczymy. 

***** 

Do zobaczenia wkrótce! 
D.C.

Trzy filmy, jakie pomogą zrozumieć sytuację w Białorusi.

 Chyba powinnam jeszcze o tym wspomnieć. Po to, żeby udowodnić, że ta sytuacja nie zaczęła się dwa lata temu a wiele lat wcześniej. Szukałam...