wtorek, 14 czerwca 2022

Rozdziały o polityce, których miało nie być - czyli o rzeczniczkach prasowych, cz. 2. (Białoruś)

 Cóż... nie każdy ma szczęście a to tylko początek postów o takim charakterze. Jednak coś musi życiem wstrząsnąć w posadach, żeby człowiek nie uniknął wyrażania postawy. Zatem, przedstawiam drugą część. Czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu.  

***** 

~Wyszła z budynku CKW, widziałam to w reportażach medialnych i ona powiedziała, coś typu: ''a gdzie wy wszyscy jesteście, ludzie? Potrzebuję pomocy, gdzie wy wszyscy? Nas tyle stało w kolejce na Kamarowce a teraz nikogo nie ma..'' I ja to usłyszałam, jak takie... wezwanie. Jak wezwanie do drużyny. To znaczy, ja realnie widziałam, że, w rzeczy samej drużyny nie ma, drużyna była rozbita, lidera aresztowali i potem część kluczowych graczy, głównie blogerów zostali zamknięci, 14 czerwca. I to stało się dla mnie sygnałem, że trzeba pomóc.~ Anna Krasulina w wywiadzie z 29 września 2021 roku. 


Pani Anna - której odwaga jest godna podziwu, podobnie jak inteligencja i doświadczenie, wzbiła się na wyżyny w sytuacji, którą my sami przeżywaliśmy gdzieś w latach 70. Spokojna i rzeczowa, nie ulegająca emocjom, ale też uprzejma i wyrozumiała wyzwanie losowi rzuciła już dawno temu. W 2010 roku w przeciągu dwóch godzin straciła pracę po wyrażeniu aprobaty dla działania przeciwników reżimu, choć nie była wówczas osobą zaangażowaną w takie rzeczy. Wkrótce też zastanowiła się nad swoją postawą i stała, po raz pierwszy w życiu osobą, odpowiadającą za czyjś wizerunek. A w 2020 roku wzięła stery w swoje ręce, dołączając do najpopularniejszej kandydatki na nowego przywódcę Białorusi, gdy społeczeństwo poszło walczyć. 

Pani Anna urodziła się 10 września, nieznanego roku, w miasteczku Miass na Uralu, gdzie jej rodzice dostali polecenie zamieszkać po studiach. Jej dziadek, z racji przebywania w niemieckiej niewoli podczas wojny, zyskał tytuł wroga ludu i trafił do łagru a rodzina była zmuszona wyprowadzić się z rodzinnej miejscowości. Babcia pojechała więc na miejsce zesłania męża i tam wychował się jej ojciec. Pani Anna do Białorusi trafiła w 2003 roku, podążając za mężem. W tym kraju urodziły się jej dzieci - syn, który jest fizykiem i córka - studiująca filologię. 

Pani Anna nie mogła starać się o białoruskie obywatelstwo z racji tego, że niegdyś brała udział w wypadku, który uszkodził jej staw biodrowy i poddana została eksperymentalnej w latach 90 operacji jego protezowania w szpitalu w Moskwie. Zapowiedziano wówczas, że operacja będzie konieczna do powtórzenia za kilkanaście lat a wykonana może być tylko w tym samym szpitalu, gdyż w Białorusi nie pracowano nawet z tego typu protezami. Pozostało więc tak, jak było. 


Przyszedł rok 2020 i gwałtowne zmiany, gdy ludzie spróbowali przejąć niezmieniające się od trzech dekad państwo w swoje ręce. Pani Anna była wówczas działaczką polityczną, choć znała męża przyszłej głównej kandydatki na stanowisko prezydenta, jej partia miała wysunąć innego. Już wtedy musiała walczyć z hejtem wokół swojej osoby ze strony osób popierających innego kandydata, gdy ten jednak nie został dopuszczony do startu, ludzie dołączyli do ich obozu. Gdy jednak i ten niewiele dał radę zdziałać, pani Anna odpowiedziała na wezwanie i udała się na rozmowę ze swoją przyszłą szefową z celem, by ubiegać się o kandydaturę jej rzecznika prasowego. 

Doświadczenie miała, pełniąc już tę samą funkcję w 2010 roku, od razu wzięła więc sprawy w swoje ręce i zajęła kreowaniem obrazu liderki na zewnątrz państwa. Nie obyło się jednak bez problemów, jak zapewne każdy pamięta, ostatecznie pani Anna także musiała opuścić Białoruś. 


Okazało się, że w ferworze zemsty, dyktator zaczął odsyłać Rosjan do ich kraju a, ponieważ pani Anna, miała właśnie takie obywatelstwo, zagroziło jej to samo. Jednak najgorsze było to, że jej mąż i dzieci mają obywatelstwo białoruskie i deportacja oznaczałaby dla niej rozłączenie z rodziną. Sama, z powodu powikłań po wypadku od jakiegoś czasu postawała bez pracy i z grupą inwalidzką. A, jakby tego było mało, jej rodzice, zostali przez nią dawno sprowadzeni do Białorusi a mieszkający w Rosji brat miał tak bardzo odmienne poglądy od rodziny, że nie była w stanie utrzymywać z nim kontaktu, 

Ostatecznie deportacja się nie obyła a pani Annie udało się złożyć podanie o białoruskie obywatelstwo, wkrótce jednak i tak musiała wyjechać z ekipą do Wilna. Obecnie, bierze udział w wielu wywiadach i rozmowach w imieniu swojej szefowej, dbając o jej dobre imię i wręcz milcząc na swój własny temat. 


Pani Anna aktywnie uczestniczy w prowadzeniu kanału swej szefowej, odziedziczonego po mężu zamkniętym w więzieniu. Obecnie, przebywając w Litwie, zauważa, że większość mieszkających tu Białorusinów, to tak, jak ona emigranci polityczni, którzy zdecydowali się na Wilno z racji bliskości geograficznej swojej Ojczyzny. Wierzy, że walkę uda się wygrać i nie podaje się w swoich działaniach. Podkreśla, że bardzo niewielu przestępców wojennych uniknęło sprawiedliwości, przypominając polowanie na nazistów w Argentynie. Jest niezłomna tak, jak i jej szefowa. Opanowana i silna. 

***** 

Do zobaczenia wkrótce! 
D.C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trzy filmy, jakie pomogą zrozumieć sytuację w Białorusi.

 Chyba powinnam jeszcze o tym wspomnieć. Po to, żeby udowodnić, że ta sytuacja nie zaczęła się dwa lata temu a wiele lat wcześniej. Szukałam...